O drodze do świętości

Najłatwiejszą i prawie jedyną droga do świętości jest stronienie od tego wszystkiego, co świat miłuje, za czym się ugania.

(S. Ignat. in Exam. c. 4)
  Dawna skarga rzymskiego mędrca jest zarazem skargą cnoty: przyczyną złego jest to, że nie kierujemy się rozsądkiem, ale zapatrywaniem na innych. Żyjemy jak się powszechnie żyje. 
Nie jak się idzie, ale jak iść należy, postępuje ten, kto zmierza do doskonałości. Ten wykazuje się biegłym sternikiem, kto potrafi płynąć przeciw prądowi wody.
Nie trzymaj z ogółem, nie myśl, żeby zaraz naśladować potrzeba było to, co ogół doradza. Występkiem nie przestaje być, co się usprawiedliwia licznymi przykładami, co się opiera na licznych przykładach. Zdania należy ważyć, nie liczyć.
Błędy innych niech będą powodem do ostrożności, nie zachętą do naśladowania. Kto się obawia być niepodobnym do złych, ten wychodzi na złego. Niewielu jest, owszem, jeden tylko Syn Boży, którego przykłady bez zastrzeżenia służą za normę w postępowaniu.
Pytały go tłumy: 'Cóż więc mamy czynić?'1.
  1. Łk 3, 10 ↩︎