Miłość jest szczęściem człowieka. Nie ta jednak powstała z ślepego popędu, która dobro fałszywe bierze za prawdziwe, bo ta jest zwodzicielką, obiecuje rozkosz, a darzy goryczą, ale ta rozumna, która za przedmiot swych starań obiera prawdziwe dobro, wieczne, niezmienne. Mała odrobinka miłości Bożej jest słodsza, niż wszystko, co świat przedstawia za godne miłowania. Kto kosztuje światowej miłości, ten ją sobie lekceważy. Kto się zapozna z Bożą, ten nie ma słów na jej dostateczne ocenienie: im dłużej w niej trwa, tym usilniej jej pragnie1. Miłować, to znaczy cieszyć się ze szczęścia tego, którego miłujemy, tak samo, jakby z naszego własnego. O jakże jestem szczęśliwy, jeśli miłuję Boga! W tych wszystkich bowiem dobrach, które są właściwe Bóstwu, biorę udział! O niech bym nic nie myślał i nic nie czynił, tylko Ciebie mój Panie miłował! Miłować Boga, to znaczy zapewnić sobie pokój, pokój, nad który nie ma doskonalszego. Na świecie wszystko niepokoi, wszystko przemija. Wtedy uspokoisz się prawdziwie, gdy się pogrążysz w Bożej miłości.