O niegonieniu za doczesnością

Twojemu rozsądkowi zostawiam, niech zawyrokuje, czy lepiej jest teraz we wszystkich sprawach ziemskich przeciwstawić owo: Co pomoże człowiekowi? Czy wkrótce potem na próżno wołać: Co pomogło?

(S. Ignat, vitae l. 2)
  Lubimy kwiaty gdy są świeże, ale jak krótko to trwa - gdy zwiędną, wyrzucamy je precz. Podobnie i wszystkie dobra ziemskie: gdy je posiadamy, bawią nas przez pewien czas, ale jak ten czas szybko przemija. Albo my się wyczerpujemy, albo się dobra wyczerpują. Same nawet ich używanie nurzy. 
Gdy w bogactwa albo rozkosze opływasz mów sobie, że to sen, że po ocknieniu się, nic w ręku nie znajdziesz, a więc co ci po tym śnie, jaki z niego pożytek?
Jakikolwiek byłby stopień szczęścia, za którym wzdychasz, pociąga za sobą znikome uciechy. Jak fajerwerk, zabłyśniesz na chwilę i wkrótce zgaśniesz. Prócz dymu, nic nie pozostanie. Pomyśl! Czy warto za tym gonić?
Za prawdziwie pożyteczne uważaj tylko to, co jest wiecznie pożyteczne, co pomaga do zdobycia szczęśliwej wieczności, a za bardzo szkodliwe to, co ku temu stawia przeszkodę.