O roztropności

Cechą prawdziwie roztropnego jest jak najmniej liczyć na własną roztropność, zwłaszcza w rzeczach dotyczących siebie, w których ludziom przy niepokoju umysłowym, trudno być dobrymi sędziami.

(S. Ignat. in Epist. ad Hispan.)
  Nikt sam sobie nie wystarcza. Potrzebujemy obcej pomocy gdy się rodzimy, podobnie gdy umieramy. Natura na samym wstępie do życia chciała, abyśmy wiedzieli, ile innym jesteśmy winni. 
Bezpieczniej rządzi innymi ten, kto ma pewną obawę rządzić sobą samym. Kto zaś sobie i swej roztropności zbytnio ufa, ten nie jest przygotowany do rządzenia ani sobą, ani innymi. Sama Mądrość Ojca Odwiecznego wybrała sobie na ziemi przewodnika.
Nie ma większego błędu nad mniemanie, że się nie może błądzić. Zawzięci obrońcy swych pomysłów, zdobywszy się na cokolwiek, myślą że to jest Minerwa, podczas gdy to tylko sowa. Niezawodnym skutkiem takiej zarozumiałości jest upadek, który Bóg dopuszcza dlatego, aby gdy nie chcieliśmy inaczej, od zbytniego zaufania w siebie oduczyło nas własne nieszczęście.
Szczęśliwy ten, kto oduczył się przez cudze nieszczęście. Szczęsliwszy ten, kto zaczerpnął roztropności od samego źródła1.
  1. Prz 8, 12 ↩︎