Nie jest to tylko własnością natury, że po dniu następuje noc, po radości smutek, ale i łaski: gdyby nie było niepogody, nie umielibyśy ocenić pogody. Pan Bóg zsyła utrapienia po to, byśmy się w znoszeniu i takiego losu zaprawili, jak też byśmy się podczas ustawicznego pokoju, zbytnio nie wynosili; w końcu, po to i to najpewniej, byśmy się nauczyli, skąd oczekiwać pomocy i kogo o nią prosić mamy. Nawet pomimo nawałnic przypływa się do brzegu. Dusza miłująca Boga ma tę pociechę, że zarówno w smutku jak radości może lgnąć do Boga, łączyć się z Bogiem. I nic nie ma, co by się jej nie mogło podobać, jeśli wie, że to z ręki Ojca pochodzi. Kto by utrapienia duszy chciał nagradzać uciechami ciała, ten by tak samo postępował jak ten, który by osłabienie członków ciała chciał leczyć trucizną, chorobę śmiercią. Szatan w takich przypadkach najwięcej korzysta, dusze, jak ryby w mętnej wodzie na swą wędkę łowi.