Jeśli nie dbasz o siebie za młodu, tym bardziej nie będziesz dbać na starość. Ani nauki ani cnoty nie przyswoisz sobie w wieku zgrzybiałym, skoro nie starałeś się o jej przyswojenie w odpowiednim do tego wieku. Sterane siły, złamane zdrowie, zużyte ciało, w pracy nas nie wesprą, ani gorliwością nie przejmą. Jeśli pożar ustał sam przez się, to lanie wody byłoby za późne, zbyteczne: należało przytłumiać w początkach. To, że w zimie, czy to ciała, czy wieku, nie palisz się, nie twoja to, lecz natury chwała. Męty z oliwy, jeśli dają płomień, to tylko bardzo słaby i przyćmiony. Skoro cię opuściły występki, skoro ciało chorobą złamane zaniechało swawoli, to karcenia nie potrzeba. Nie chcieć grzeszyć, gdy już nie możesz, i chcieć dobrze robić, gdy także nie możesz, jakaż jest zasługa? Z wina przy końcu zostają same męty. Jeśli przez całe życie panowała żądza, to nie zrzeknie się swej władzy w starości. Prędzej się złamie, niż zegnie człowiek, który przywykł do złego od najmłodszych lat. Jak żył za młodu, tak żyć będzie w starości, tak też umrze.