O wyższości cnoty nad nauką

Mężowie wielkiej cnoty, chociaż niewielkiej nauki, przemawiają do swoich z wielką korzyścią i nakłonią ich prędzej do poczciwości, niżby to zdołali nawet najbardziej uczeni.

(S. Ignat. apud Barl. f. 388)
  Czym innym jest wielomówstwo, a czym innym władczyni dusz, wymowa. Mówiących jest wielu, ale niewielu władających duszami, bo wielu troszczy się o to, co należy mówić, a nie troszczy się o to, co należy czynić. 
Słowa płyną, ale nie poruszają serca jeśli nie wypływają z cnoty. Kto chce innych nakłonić do cnoty, niech najpierw nakłoni siebie, inaczej mowa będzie bezskuteczna, narobi hałasu, ale nie pociągnie dusz.
Zabawne są sądy tak wielu! Najlepszymi kaznodziejami nazywają tych, którym nie brakuje słów, którzy wyrażają się z wyszukaniem, jak gdyby główną zaletą kaznodzieji był poklask ludzi, a nie nawrócenie dusz.
Prędzej poprawisz obyczaje zepsutego ludu świętością obyczajów, niż gdybyś z tysiąca katedr nauczał o cnocie. Prędzej można powiedzieć, że natura błądzi, niż że ludzie odstępują od obyczajów swych przewodników.