O zmysłowości

Jeśli ciało pod pozorem zdrowia uskarża się na przykrość, nie należy myśleć o zupełnym zwolnieniu od niej, ale tylko o zamienieniu na inną podobną.

(S. Ignat. apud Bart. l. 3)
  Zmysłowość jest podstępna jak lis, zmyśla chorobę dla uchylenia się od przykrości. Ważny mi powód, jeśli miłość własna wydaje wyrok. Usunie się umartwienie, ożyje zmysłowość, ale z nią ożyją i występki. 
Kto dla Boga opuszcza wszystko, ten nie zważa tyle na zdrowie, aby dla niego obawiał się pewnych pozornych niebezpieczeństw ze szkodą duszy, chyba, że chciałby przydusić cnotę, a dać pierwszeństwo zmysłowości.
Chodzi o twoje zdrowie, nie o tuszę. Są takie rodzaje umartwień, które dla zdrowia nie grożą żadnym niebezpieczeństwem. Owszem, przykrość sprawiają, ale przyczyniają zasługi.
Ci, co się zbytnio troszczą o ciało, co je pielęgnują, prędzej umierają. Ci, co się hartują, co nawykają do niewygód, żyją dłużej. Dogadzanie osłabia i przyśpiesza koniec. Ile występków, tyle katów dla ciała. Ile cnót, tyle podpór do życia. Jeśli chcesz długo żyć, umiłuj cnotę.