O służbie Bogu

Niewiele zależy od tego, gdy niedbale służysz światu, ale nieznośnym jest to, gdy niedbale służysz Bogu.

(S. Ignatius apud Maff.)
  Niedbałe służenie Panu jest wzgardą, nie czcią, zasługuje na karę, nie na nagrodę. Tym bowiem sposobem pokazujemy, że o ile przy wykonywaniu jakiejś rzeczy przybyło nam niedbalstwa, o tyle ubyło szacunku dla Pana. 
Za niezwykłą łaskę winno się uważać możliwość służenia Bogu. Tym jej Bóg udziela, których przeznaczył do szczęśliwej wieczności. Jeśli zachowujesz się ozięble względem tej łaski, narażasz się na jej utratę: kto nie ceni daru, ten zasługuje, aby był mu odebrany.
Świat swe sługi nagradza dymem, Bóg niebem. Za tak nierówną nagrodę, pomiędzy pełnieniem jednej i drugiej służby, powinien być właściwy przedział. Wstyd, że my ubiegamy się bardziej o chwilowe, niż o wieczne nagrody.
O nic nie powinniśmy tyle się troszczyć, ile o cnotę. Nic bardziej nie utrudnia tej troski, jak troska o wszystko. Zaniechanie wszystkiego, zerwanie ze wszystkim, nie tylko nie jest występkiem, ale może być i chlubą. Zaniedbanie się zaś w cnocie, rozbrat z cnotą, niczym się nie da usprawiedliwić. Jest hańbą!