O wdrażaniu do służby Bożej

Obowiązkiem dobrego zakonnika jest sposobić ludzi do służby Bożej, a nie do książęcej, aby pokazał, że zrobił najlepiej, wybierając takiego Pana.

( S. Ignat. apud Maff. l. 3)
 Jakże wielu, gdy się wynoszą w górę, gotują sobie zgubę, może wieczną, która nie spotkałaby ich nigdy, gdyby tak wysoko się nie wznosili. Doznają zawrotu głowy gdy stoją na wysokości. Gdyby stali na nizinie byliby całkiem bezpieczni. Patrz, abyś nie zgotował zguby temu, któremu przygotowujesz łaskę. 
A co, jeśli z twoich rąk zażądają duszy tego, którego względy księcia, wyższe stanowisko, szczęśliwszy los popchnęły do przewrotności? Pomagać złemu do złego, to znaczy pomagać mu do zguby, stać się w pewien sposób przyczyną jego zguby.
W jednym go posuniesz w dobru, a w wielu zaszkodzisz! Porównaj szkody z małym, bo nic nieznaczącym zyskiem. Może i posunięty nie uzna dobrodziejstwa. Po postawieniu budynku nie troszczą się zwykle o rusztowanie, przy pomocy którego budynek wznoszono. Owszem, często się nogą potrąca drabinę, która pomogła do wzniesienia budynku.
Służyć Bogu, to znaczy królować. Nad ten zaszczyt nie ma wyższego, nie ma potężniejszego. Służba ta przyrzeka wieczną wolność. Do tej służby usposabiać, nakłaniać, nierównie jest lepszą rzeczą, niż usposabiać do swiatowych zaszczytów.