O wyzbywaniu się wad.

Bardzo zbawienną jest rzeczą, jeśli masz przyjaciela, któremu pozwoliłeś, aby cię napominał w wadach.

(S. Ignat. in compend. vitae)
  Jak twarzy, tak szaty i postępowania swego nikt nie widzi, albo raczej widzi nie dosyć wyraźnie: innego tu potrzeba oka, które by ciebie i wszystko, co twoje, pod należytą wzięło ocenę. 
Chcieć, aby nas zawsze chwalono, albo utrzymywać, że się w nas nic nie znajduje, co by na przyganę zasługiwało, jest wielką zarozumiałością. Kto mówi, że jest bez grzechu, jest kłamcą1. Im mniej dostrzegasz, tym więcej żywisz w sobie wad.
Jeśli za zrobienie uwagi, że masz plamę na twarzy, że ubranie źle leży, dziękujesz, to dlaczego się gniewasz, jeśli cię kto upomni o to, co i bardziej szpeci i bardziej szkodzi?
Lepiej miłuje, kto za złe upomina, niż kto chwali. Ten jest pochlebcą, tamten dobrodziejem. Pragnie, żebyś był dobrym, żebyś zasłużył na pochwałę i miłość wszystkich. Do dobroczyńców zaliczaj tych, którzy mają taką o tobie troskę.
  1. 1 J 1, 10 ↩︎