O ocenie cnoty.

Wyrokowanie o doskonałości z twarzy, z ruchów, z usposobienia, z zamiłowania samotności, jest niewłaściwe i bywa mylne. Z pracy nad sobą, jaką ktoś podejmuje, z pokonywania siebie, należy wnosić o postępach zrobionych w cnocie.

(S. Ignat. apud Maff.)
  Wątpliwa jest świętość, która szuka chwały z tego, co raczej pewne zdrętwienie natury, niż moc duszy działa: chyba, że nazwałbyś świętym drzewo, które się nigdy nie gniewa, nigdy nie odczuwa w sobie zmysłowości. 
Czy i na jaką pochwałę zasługuje ta lub owa czynność, wnoś z usiłowań użytych przy jej wykonywaniu, z pobudki, która nakłoniła do jej podjęcia. Trudność tu stanowi o cenie, wartości dodaje.
Że złymi nie są niektórzy, tak zrządził przypadek: ponieważ nie trafili na złe przykłady, nie znaleźli się w sprzyjających ku temu okolicznościach, inaczej byliby jak najgorszymi. Co wie, kto nie jest wystawiony na pokusę?
Nie spodziewaj się korony bez walki. Samotność, wrodzone zamiłowanie milczenia, stronienie od ludzi, nie uważa się tak dalece za cnotę, może nawet czasami sprzyjać naszej gnuśności, być dziwactwem, poczytywać się za wadę.