Skoro z nieba wypadł anioł, z grona apostołów Judasz, to kto pomnąc na siebie nie zadrży, kto się bojaźnią nie przejmie? Nie jesteś ani od Salomona mądrzejszy, ani od Dawida świętszy, ani od Piotra mężniejszy. I nie lękasz się? Nie ma tak świętego i wypróbowanego w cnocie, który mógłby żyć bez obawy. Patrz na kolumny niebieskie, one drżą. Patrz na gwiazdy, oto z nieba pospadały. Patrz na ułomność twej natury poczętej w grzechu, weź pod uwagę przebiegłość twego nieprzyjaciela, ze wszystkich stron czyhającego na ciebie. Policz, jeśli zdołasz, smutne okoliczności upadków, nie ukrywaj przed sobą, żeś nie lepszy: tak z obawą i drżeniem zabiegaj o swoje zbawienie1. Początkiem mądrości bojaźń Pańska2, bez niej wszystkie kroki na drodze cnoty stawiamy niebezpiecznie: bo albo wpadamy w pychę, albo w gnuśność.