Podobnie jak stygnie ognisko, gdy w nim nie palimy codziennie, tak natura przechyla się ku występkom, gdy codziennie nie pracujemy nad ich usunięciem od siebie. Nie ma dnia, w którym Słońce nie wykonywałoby swej służby. Nie powinno być dnia, w którym nie zaprawialibyśmy się w cnocie, w cnocie nie posuwalibyśmy się naprzód. Dlaczego odmawiamy duszy tego, co tak chętnie dajemy ciału? Żeby nie osłabło, żeby do pracy było zdolne, codziennie posilamy ciało nowym pokarmem. Również duszy, żeby pełniła swój obowiązek, należy się właściwy pokarm. Jeśli oleju do lampy nie dolejesz, to światła mieć nie będziesz: naprzód słabo, potem całkiem przestanie świecić - zgaśnie. Co długie staranie o skarb duchowny nagromadziło, to jeden dzień łatwo rozproszy jeśli zaniechamy czujności, jeśli odpuścimy uważności na siebie. Na co się przyda, że tyle razy zwyciężyłeś, skoro w końcu upadłeś? Niedobrze skończy ten, kto nie zaczyna codziennie. Każdego dnia można upaść, więc każdego dnia należy przypominać duszy jej chwalebne postanowienia, wołać na nią bez ustanku: żyj dzisiaj!