Jak nie jesteśmy panami swego ciała, tak nie powinniśmy być sługami. Mamy nie ulegać ani jego zachciankom, ani ujmować coś z jego koniecznych potrzeb. Bądźmy tej myśli, że nam nad nim, została powierzona opieka jakby nad jakimś szlachetnym zwierzęciem: mamy się nim zajmować, ale nie nad miarę, aby nie wierzgało, ani zanadto po macoszemu, aby nie osłabło i nie stało się niezdolnym do pracy. Niechaj czuje ostrogi, aby nie zgnuśniało, ale i niech się nawołuje wędzidłem do odpoczynku w pośpiesznym biegu. Łatwiej jest biczem smagać ciało, niż naginać uporną wolę: nie tak przykrą rzeczą jest noszenie na sobie szorstkiego ubrania, jak przykrą jest, gdy cię ktoś ubierze po swojemu i poprowadzi dokąd ty pójść nie masz najmniejszej chęci. Nie jedno jest o wiele lepszym od umartwienia ciała. Każda, a szczególniej ta cnota, polega na umiarkowaniu, tak, aby się nie zaniedbywało, czego zaniedbać nie można i nie przeciążało ciała umartwieniem, ze szkodą zdrowia. Prędzej tu pobłądzisz surowością, niż roztropną łagodnośią. Patrz, co i komu potrzebne.