O źródle prawdziwej radości.

Nie jest mniejszą osobliwością spotkać się z zakonnikiem smutnym, który nie szuka nic innego prócz Boga, jak spotkać się z zakonnikiem wesołym, który szuka wszystkiego, z wyjątkiem Boga.

(S. Ignat. apud Trinkel. in exercit)
  Tam zupełna radość, gdzie najwyższe dobro, w nim jednym płomień bez dymu: inne róże mają kolce, a radości nie są wolne od smutków. Ciągła radość duszy jest nieodłączną towarzyszką samej tylko cnoty. 
  Zabawy, muzyka, rozmaite widowiska, seriale to nie są trwałe podstawy radości: jeśli zapobiegną smutkowi, to tylko na pewien czas, bardzo krótki. Zawieszają, raczej, niż znoszą smutek. Przypomina się on za lada powodem i nie przestanie przypominać dopóty, dopóki człowiek nie wyleczy się całkowitym przylgnięciem do niezmiennego dobra. 
  Niechaj smucą się ci, którzy nie mają nadziei nieba, którzy się oddali na pastwę namiętności. My, którym niebo zostało przyrzeczone warunkowo, posiadamy źródło prawdziwej radości. Nikt nam jej nie odejmie, dopóki mieć będziemy w sercu Boga. 
  Sprawiedliwy nie podda się smutkowi, cokolwiek mu się wydarzy, bo wie, że Bóg tym, którzy go miłują , wszystko obraca na dobre1. Podobnie ciemności służą światłu, a cień lepiej uwydatnia kolor.
  1. Rz 8, 28 ↩︎


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *