My często nie wiemy, ile kryje się dobrego w chorobie. Na łupinę nie zważajmy, bywa ona twarda i szorstka, ale pod nią znajduje się krzepiący owoc, smaczny sok; bylebyśmy tylko umieli z cierni wydobyć tę słodycz, miód z dzięcieliny, z choroby wyprowadzić zdrowie. Jest to pewien rodzaj zdrowia, gdy człowiek nie jest zdrowy.
Gdy choruje ciało, wzmacnia się duch. Wielu choroba uczyniła lepszymi, podczas gdy zdrowie zgubiłoby ich. Jak ciemności pomagają dla światła, tak choroby dla lepszego życia. Występki opuszczają tych, którzy ich sami nie chcieli opuścić.
O dobroci rzeczy stanowi pożytek. Niech boli, byleby pomogło: lekarstwo nie jest przyjemne dla podniebienia, ale że daje nadzieję zdrowia, staramy się o nie, przyjmujemy je. Co może pragnienie zdrowia cielesnego, czego by nie mogło pragnienie zdrowia duchowego?
Jesteś chory? Ciesz się: grzeszyć nie możesz. Zostajesz w łóżku? Masz czas do wejścia w siebie. Boli cię, cierpisz? Myśl nad nędzą ludzką, myśl o przestąpieniu progu do wieczności. Ile stąd dobrego!
Dodaj komentarz