Zmysłowość jest podstępna jak lis, zmyśla chorobę dla uchylenia się od przykrości. Ważny mi powód, jeśli miłość własna wydaje wyrok. Usunie się umartwienie, ożyje zmysłowość, ale z nią ożyją i występki. Kto dla Boga opuszcza wszystko, ten nie zważa tyle na zdrowie, aby dla niego obawiał się pewnych pozornych niebezpieczeństw ze szkodą duszy, chyba, że chciałby przydusić cnotę, a dać pierwszeństwo zmysłowości. Chodzi o twoje zdrowie, nie o tuszę. Są takie rodzaje umartwień, które dla zdrowia nie grożą żadnym niebezpieczeństwem. Owszem, przykrość sprawiają, ale przyczyniają zasługi. Ci, co się zbytnio troszczą o ciało, co je pielęgnują, prędzej umierają. Ci, co się hartują, co nawykają do niewygód, żyją dłużej. Dogadzanie osłabia i przyśpiesza koniec. Ile występków, tyle katów dla ciała. Ile cnót, tyle podpór do życia. Jeśli chcesz długo żyć, umiłuj cnotę.