O zachętach do cnoty

Nawet dzieci, podarunkami i łakociami jako tym, co się podoba i smakuje, mogą być zachęcani do cnoty.

(S. Ignatius ibid.)
  Od młodości nawyknąć do cnoty jest wielkim zadatkiem do poczciwego życia. W starszych latach trudno jest porzucić obyczaje, do których nawykliśmy w młodszych. Tak, wełna nie łatwo zmienia swój kolor. 
Kto się wcześnie nie zajął młodzieżą, kto od najmłodszych lat pieczy nad nią nie miał, ten odpowiedni czas ku temu stracił. Prawda, że młodość wzdryga się przed surowością: milczenie, powaga, skromność, cichość, są dla niej męczarnią. Potrzeba pewnej sztuki, aby to wszystko uczynić jej miłym, a przynajmniej nie tak wstrętnym.
Jak ptaki łapią się na żer, który lubią, tak młodzież należy prowadzić rzeczami zabawnymi do poważnych. Tą sztuką podszedł swoich Apostoł, stawszy się wszystkim dla wszystkich1.
Lekarz zjednuje chorego pochlebstwami, aby się zgodził na sposób leczenia, który w danym przypadku jest niezbędny. Co zależy od tego, czy żartem, czy serio, czy groźbami, czy podarunkami skłonisz malca, byleby się tylko uczył tego, co jest z jego korzyścią, co mu jest potrzebne.
  1. 1 Kor 9, 22 ↩︎