O godzeniu się z wolą Bożą

O tyle Pan Bóg zwykle ceni każdą rzecz, o ile ta godzi się z myślą Bożą i o ile człowiek, jako narzędzie, przy jej wykonaniu łączy się z Bogiem.

(S. Ignat. apud Bart. l. 1)
  Nie każdy potrafi rozróżnić diament od szkła, szczere złoto od podrobionego, ogień zmyślony od prawdziwego. Samo patrzenie nie wystarcza, potrzeba tu pewnej wprawy, pewnego doświadczenia. Podobnie i w rzeczach duchowych, aby je rozróżnić, nie zwykłego, ale Boskiego światła potrzeba. 
Pożądasz wyniesienia się, a nie wiesz, że pożądasz dla siebie zguby: chorujesz na zawrót głowy, więc spadniesz z wysokości. Wyższy ów stopień, o który ci chodzi, nie jest dla ciebie bezpieczniejszy, bo cię nie połączy z Bogiem, ale z próżnością.
Sądy Boga są niezgłębioną przepaścią: gdybyś je poznał, to byś się przekonał, o ile bezpieczniej jest dla ciebie, urzędu, którego tak bardzo pożądasz, nie mieć, stopnia, za którym tak wzdychasz, nie otrzymać. Zdaj się na Boga.
Cóż droższego od złota? Bogaty wzrok napawa, ale nie nasyca żołądka. Pożyteczniejszą jest do zjedzenia skórka chleba, niż funt złota. Im środek do osiągnięcia celu jest odpowiedniejszy, tym pożyteczniejszy. Co cię z Bogiem bardziej łączy, jak poznasz? Ślepym jesteś w twej własnej sprawie. Bóg cały jest okiem.