O dążeniu do doskonałości.

Wszystkich sił należy dołożyć, abyśmy osiągnęli to, ku czemu zmierzamy, a wszedłszy na drogę doskonałości, abyśmy do tego doszli, co jest najdoskonalsze.

(S. Ignat. apud Lancie.)
  Wielu, chociaż dobrze zaczęli, źle skończyli, raczej przygany, niż pochwały godni: ponieważ albo się nieopatrznie rzucili na coś większego, niż siły podołać mogły, albo po dobrych początkach, z czasem zaniedbali się i odbiegli od swych chwalebnych postanowień z wielką szkodą swej duszy. 
Na brzegu śpiewa się pieśń tryumfu! Na co się przyda próć morze silnym ramieniem, przedzierać się przez bałwany, unikać zręcznie miejsc niebezpiecznych, skał podwodnych, jeśli nigdy nie docieramy do zamierzonego brzegu?
Rozpoczynać wiele jest cechą niestałego umysłu. Lepiej jest poświęcić się jednemu, dopóki nie osiągniesz tego, co zamierzyłeś. Nie otrzymuje nic, kto chce wiele. Jedno jest ci potrzebne1. Na co się przyda iść za Chrystusem, jeśli Go nie osiągniesz?
  1. Łk 10, 41 ↩︎