O opieszałości.

Do niedobrych sług należą tacy, którzy rozkazy swych przełożonych wykonują niechętnie, z szemraniem.

(S. Ignat. apud Maff. l. 3)
  Charakter szlachetny, prawy, nie potrzebuje ostróg, ku każdej cnocie za najlżejszym napomknieniem przechyla się ochoczo. Twardy i nieustępliwy całkiem przeciwnie: już nie słowami, chociażbyś ich wypowiedział tysiące, ale nawet karami ledwie nie ledwie pozwala nakłonić się ku dobremu. 
Opieszałość i zwłoka bardzo szkodzi łasce, czy chodzi o dobrodziejstwa, czy o posłuszeństwo. Bo jeśli chętnego dawcę miłuje Bóg1, to opieszałym, niechętnym, z pewnością się brzydzi. Czyń, co czynić należy, ale czyń chętnie.
Co jest wymuszone, to ani przyjemne, ani trwałe być nie może. W kim charakter jest dobry, kto nie wyzuł się ze szlachetnych uczuć, na surowe rozkazy nie wyczekuje, jest posłuszny samemu skinieniu ludzkiej woli.
Ileż przykrości sprawia zwierzchnikowi, jakim ciężarem jest podwładny, który opieszale wykonuje polecenia! Wolałbym sam zrobić, mówi nieraz, niż tobie powierzyć tę sprawę, skoro widzę, że prędzej kamień poruszyłby się na mój rozkaz, niż ty się poruszasz.
  1. 2 Kor 9, 7 ↩︎