Wielką pomocą do dobrego życia jest znajomość siebie. Często ścigamy nieprzyjaciela, który nam niewiele szkodzi, tymczasem główny, ponieważ się kryje i jest nieznany, bezpiecznie nastaje na naszą zgubę. Na podobieństwo szermierzów, walczymy z zamkniętymi oczyma i my jak oni nie wiemy, którego nieprzyjaciela bić nam potrzeba, miotamy pociski na chybił trafił, na niepewne, z pewną naszą zgubą, bez żadnej korzyści. Szatan byłby względem nas bezbronny, gdyby nie wszedł w sojusz z naszymi wadami: zwycięża nas przy ich pomocy. Tu więc wysiłki, tu broń! Jeśli ujarzmimy nasze wady, nie potrzebujemy obawiać się piekła. Gdybyśmy byli dla dobra naszej duszy tak zaradni jak dla jej zguby jest nieprzyjaciel, o jakże prędko, jak łatwo zostalibyśmy świętymi! Pierwszą tu rzeczą jest poznać i wykorzenić tę z naszych wad, z naszych namiętności, która jest główną, która objawia się w nas najczęściej i najbardziej. Po jej usunięciu, usuną się i inne.