O niegardzeniu nikim.

Miłuj nawet najzepsutszych; miłuj pozostałą w nich wiarę Chrystusa; jeśli i tej nie mają, miłuj cnoty, z których się jeszcze nie wyzuli; miłuj święty obraz, jaki na sobie noszą; miłuj krew Chrystusową, którą jak wierzysz zostali odkupieni.

(S. Ignat. apud Bart. n. 20)
  Wszyscy, nawet najwięksi zbrodniarze, winni być otaczani czułą miłością: bo to jedyna droga, którą można ich zwrócić do lepszego życia. Nawracają się tylko miłowani. 
  Łatwiej wynaleźć lekarstwo na choroby duszy, niż na choroby ciała. Chorych na duszy pociągniesz miłością. Przyjmą zbawczą rękę, jeśli jest przyjazna. Jakże szczęśliwi byliby lekarze, gdyby miłością leczyć mogli cborych na ciele! 
  Dziwna, a jednak prawdziwa rzecz! Jesteśmy bardzo skłonni do nienawidzenia innych, a do miłowania samych siebie. Bardzo oporni zaś do miłowania innych, a nienawidzenia samych siebie. Szaleni! Nie zważamy na pobudki wiary, ale idziemy za zepsutą naturą. 
  Dla ludzi jesteśmy całkiem nieludzcy! Nienawiść zjawia się nam prędko w duszy, natrętnie w niej przebywa, zwolna albo wcale nie ustępuje, usuwana musi być siłą, gdyż zakorzenia się głęboko. Bądź jak najdalej od tej zaraźliwej choroby, od tej wstrętnej nieprzyjaciołki miłości!


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *