O fasadowej pobożności

W dążeniu do doskonałości należy czuwać bardziej nad duchem, niż nad ciałem; bardziej nad łamaniem woli, niż nad łamaniem kości.

(S. Ignat. apud Bart. l. 4)
  Wielu, co na pozory, nie na istotę rzeczy zwraca uwagę, o świętości sądzi po zewnętrznym rygorze: jakby pod powrozem i włosiennicą kryć się nie mogła zuchwała myśl. Na co się przyda nie jeść mięsa, jeśli się szarga cudze dobre imię? 
Co się Bogu podoba, to jest wewnątrz. Wszelkie objawy zewnętrzne tyle mają wartości i o tyle są miłe Bogu, o ile z wnętrza pochodzą, z głębin naszej duszy, o ile są odbiciem naszych uczuć i myśli. Rzeź wołów albo karcenie ciała, na jaką mogą zasłużyć nagrodę, jeśli wewnątrz wre namiętność, jeśli się jej folguje?
Ciałem dość się zajmiesz, jeśli na ducha ciągłą zwracasz uwagę. Nie z dobrego ciała dobry duch powstaje, ale z dobrego ducha dobrze się ciało układa. Oddziaływanie ducha na ciało jest wielkie.
Takiego ci szczęścia życzę, jakiego sobie, to jest, wewnętrznego. Bądź pewien, że ono nie zależy, ani od zdania drugich, ani od pozornej ascezy, ale od pokoju duszy, który się w nas tworzy, jeśli według wiary i rozsądku postępujemy. Szczęście jest w nas, poza nami na próżno go szukamy. Ludzie rzetelnej cnoty, podobnie jak okręty, więcej mają ładunków, niż żagli.