Do pozyskania łask Boskich dochodzi się tylko pokorą. Wszyscy, którzy się na szczyt cnoty wznieśli, postępowali tą drogą. Trudno przeskoczyć, gdy poprzeczka jest wysoko, ale schyliwszy się, można sobie dać radę. Wiatr łamie wyniosłe cedry, ale małe krzaki, które się w jedną i drugą stronę łatwo naginają, oszczędza. Wysokość jest niebezpieczna. Gdy przybywszy do kogoś, zajmujesz ostatnie miejsce, możesz mieć nadzieję, że ci powiedzą: Przyjacielu, usiądź wyżej1. Podobnie fale morskie tym silniej w górę się wznoszą, im głębiej poprzednio zstąpiły w dół. Ale z drugiej strony, chcieć pokorą dobijać się zaszczytów, jest wielką zarozumiałością. Inna rzecz na coś wyższego zasługiwać, a inna o to się ubiegać: kto chwalebnych spraw dokonuje bez szukania z tego chluby, ten ponosi trud, za który od sprawiedliwego Boga może się spodziewać nagrody. O, jak mało często jest pokory w pokorze! Co innego w rzeczy samej być, a co innego wydawać się pokornym. 'Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?'2