O stałości Bożej miłości

Kto w sercu Boga nosi, ten raj ze sobą nosi.

(S. Ignat. in compend. vitae)
  Jedynie miłość Boga jest źródłem szczerej radości, źródłem najczystszym, bez domieszki obłudy, źródłem ciągle bijącym, bez obawy wyczerpania się kiedykolwiek. Po co sobie kopiemy rozwalone cysterny1? 
Jeśli z Bogiem zawarłeś przymierze miłości, to szczęście twoje będzie stałe: nie masz powodu do powątpiewania, bo ani Bóg, ani Jego miłość nie może zaginąć. Swojej woli nie zmienia lekkomyślnie, nikt też nie jest w możności jej zmienić. Nigdy nie pożałują, że Boga miłowali, Jego miłośnicy.
Wszelka inna miłość jest niestała: ten, którego miłujesz, może przestać cię miłować, może sam zginąć, chociaż miłość w żyjącym by nie zginęła. Szczęściem nie jest, co wiecznym nie jest.
Wszelkie inne umowy mogą się rozwiązać, bo tą samą wolą, którą się zawiązały, mogą być rozwiązane. Rzecz inna jest z miłością: tu przedmiotem umowy jest sama wola, która tak się krępuje przez zawarcie umowy, tak ubezwładnia, że przestaje być panią siebie, ale cała oddaje się przedmiotowi, który umiłowała, cała zależy od niego.
Bóg nie jest daleki, pragnie być blisko. Wszedł w historię człowieka2, pragnie być również częścią historii Twojego życia. Szukaj Jego obecności.
  1. Jr 2, 13 ↩︎
  2. Mt 1, 1-16 ↩︎