Zwierzchnik dla swoich jest osobą niezmiernie ważną, na niego oglądają się wszyscy, dopóki on dla każdego jest z równym uczuciem, dopóki nie opuszcza środka. Jeśli się na prawo albo na lewo przechyli, zaraz tworzy błędne koło, nieład wprowadza. Współzawodnictwo, zazdrość, kłótnie, są wadami nie tak podwładnych jak zwierzchnika: gdyby on nie żywił jakiejś szczególnej miłości ku niektórym, nie byłoby tych wad, bo nie byłoby do nich powodu. Żaden z podwładnych nie miałby drugiemu czego zazdrościć, gdyby przełożony dla wszystkich był jednakowy. Chrystus stanął pośrodku uczniów gdy rzekł: pokój wam!1. We wspólnocie nie będzie pokoju, jeśli przełożony nie jest jakby punktem środkowym dla wszystkich, jeśli ku wszystkim nie żywi jednego usposobienia, o wszystkich nie ma jednakowej opieki. Cóż to jest przełożony? Oto nic innego tylko wspólną podwładnych płacą, albo wspólnym posłuszeństwem najęty sługa. Wypada zatem, aby ten, który jednakowej od wszystkich zapłaty wymaga, jednakowo dla wszystkich był usposobiony i jednakową na wszystkich rozciągał pieczę.