O nadgorliwości

Gdy się wiele ciężarów nad siły gromadzi, tylko ostrogi się przydają, a nie wędzidło, na konia nieoswojonego i nieujeżdżonego.

(S. Ignatius ibidem.)
  Podejmować coś nad siły to nie gorliwość, ale lekkomyślność; najpierw trzeba spróbować, co barki mogą unieść, nim się do niesienia ciężaru zabierzemy: ugną się albo i całkiem skruszą, gdyby chciały nieść więcej, niż mogą. 
Jednym zbytecznym wysiłkiem człowiek się podrywa, choroby nabawia. Co to za świętość, komu się podoba, jeśli się raz wytężymy, aby przez całe życie nic albo bardzo mało robić? Przy umiarkowaniu trwałość. Rób mało, abyś wiele i długo mógł robić.
Bóg, któremu się staramy podobać, cały jest myślą i rozumem; lekkomyślna i nierozważna pobożność nie może Mu się podobać. O ile przekracza miarę, o tyle traci na zasłudze. Gdy zbyt wre młode wino, rozrywa beczkę; nieumiarkowana gorliwość niszczy ciało.
Taki jest zbytniej gorliwości owoc: człowiek raz wysiliwszy się za nadto i wyczerpawszy, potem już do niczego jest niezdolny. Struny bardzo wyciągnięte pękają: zdrowie nasze nie jest z żelaza, łatwo się nadwyręża.