O mocy słowa pisanego

Co w kiążkach jest zaprawione trucizną, to szerzy się daleko, jeśli nie zaradzimy temu w początkach.

(S. Ignat. apud Ribad.)
  Nieszczęsne pióro! Sprawca tylu klęsk. Z pomiędzy różnych chorób, ta jest najgorsza, która jest nieuleczalna. Co piszemy, to pozostaje, przechodzi przez różne ręce, zatruwa całe wieki, szkodzi wszystkim i zawsze. 
Inne trucizny tracą siłę z czasem, ale nie tracą te, które powierzają się książkom, działają z daleka i dostają się tam, gdzie ich autor dostać się by nie mógł.
Ustanów pewne prawo dla twego pióra, aby z pod niego nic nie wyszło, czym obrazić się mogło niewinne oko, albo co tchnęłoby dwuznacznością. Pisz, co byłoby z pożytkiem czytelników, co by ich budowało, cieszyło, utwierdzało w cnocie.
Trucizna, choćbyś ją pozłocił, szkodzi. Szukanie nauki w brudach zaprawionych jadem trucizny, może cię kształci, ale i czyni występnym. Podobne rzeczy nie czytają się bezkarnie, zło wciska się pomimo woli i działa zgubnie. Ucieczka jest tu zwycięstwem.